- Jesteśmy gotowi. – mówi Gabriela Kowalczyk, prezes Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta „Koło” – W ciągu ostatnich kilku dni chętni zjawiają się w większych ilościach, przyjmujemy na bieżąco. W tej chwili na sto miejsc zajętych jest 85, więc każdy, kto przyjdzie, otrzyma łóżko. Oczywiście, gdyby się zjawiło 1000 osób, pewnie powstałby problem, ale w ciągu ostatnich 10 lat nie było takiej sytuacji, żeby zabrakło miejsca. W razie potrzeby rozstawiamy na ogrzewanych korytarzach łóżka z pościelą. Oczywiście, nie wszyscy chcą być u nas. Są tacy, którzy cenią sobie wolność – a tu na przykład nie wolno spożywać alkoholu.
Schronisko jest jednak przygotowane i na wypadek masowych odwiedzin. – Gdyby u nas się zapełniło, to kierujemy do najbliższych schronisk, a miejski ośrodek pomocy społecznej wystawia specjalny bilet. Ale tak się jeszcze nie zdarzyło – mówi pani prezes.
Tych bezdomnych, którzy nie przyjdą sami, w tak zimne noce doprowadza do schroniska – jeśli są trzeźwi, jeśli nie, trafiają na izbę wytrzeźwień – policja albo straż miejska, zwłaszcza gdy przebywają w miejscach takich jak piwnice, klatki schodowe, altanki czy pustostany.
- W porównaniu do ubiegłej zimy notujemy na razie mniej interwencji – mówi Stanisław Rybak, komendant straży miejskiej. – Jest trochę zgłoszeń, ale jeszcze nie było przypadków drastycznych, żeby ktoś był na pograniczu zamarznięcia.
Miejmy nadzieję, że statystyka będzie się utrzymywać na tym poziomie.