Czwartek, 25 kwietnia
Imieniny: Jarosława, Marka
Czytających: 1634
Zalogowanych: 0
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

Świdnica: Przywracając pamięć wielkiego świdnickiego rzeźbiarza

Sobota, 14 listopada 2009, 9:15
Aktualizacja: 9:23
Autor: MaS
Świdnica: Przywracając pamięć wielkiego świdnickiego rzeźbiarza
Fot. Wiktor Bąkiewicz
30 października 1739 roku zmarł Georg Leonhard Weber. Związany ze Świdnicą przez czterdzieści lat, tu się ożenił ze świdniczanką, tu dochował się licznego potomstwa i tu miał swój słynny warsztat na ulicy Pańskiej.

O losach Webera i jego dzieł opowiadała wczoraj w Muzeum Dawnego Kupiectwa Ewa Grochowska, historyk sztuki, badająca dzieje rzeźby na Dolnym Śląsku w okresie renesansu i baroku.

- Szczęściem Świdnica nie ucierpiała w ciągu ostatnich kilku wieków tak jak Wrocław, Brzeg czy Głogów. – mówiła Ewa Grochowska – Jak się wydaje, największych szkód dokonał w jej zabudowie okres rządów władz komunistycznych. Zniszczono wtedy bezpowrotnie wiele starych ulic, w tym Pańską. Świdnica ma już ulicę nazwaną imieniem innego słynnego rzeźbiarza, głównego wykonawcy prac nad barokizacją katedry, jezuity Johanna Riedla, a Weber nie doczekał się jeszcze żadnej formy uczczenia pamięci. Można się domyślać, co było tego powodem i dlaczego na temat Riedla istnieje bogata literatura naukowa. Pozostawił on bowiem autobiografię, a o Weberze niewiele wiadomo.

Georg Leonhard Weber jest autorem posągów wykonanych w drewnie, kamieniu i alabastrze, rozsianych po całym Dolnym Śląsku – portali budowli, rzeźb kultowych, kapliczek przydrożnych, fontann, pomników nagrobnych. Pierwsza data, która wiąże go ze Świdnicą, to data radosna – 24 listopada 1698 roku poślubił w katedrze piętnastoletnią córkę sędziego, Marię Magdalenę. Przybył tu prawdopodobnie z Frankonii, gdzie jego ojciec, Johann Balthasar, był nadwornym rzeźbiarzem tamtejszych książąt.

Kiedy pojawił się w Świdnicy, jako młody czeladnik, trafił, rzec można, na doskonałą koniunkturę – Kontrreformacja była wtedy w rozkwicie, co oznaczało ogromne zapotrzebowanie na artystów i rzemieślników. Po 1662 r. jezuici rozpoczęli barokizację katedry, a kierujący pracami Riedel nie podlegał rygorystycznym przepisom cechowym, więc mógł zatrudniać dowolną ilość rzemieślników. Weber szybko dał się poznać jako mistrz indywidualnej ekspresji, co odróżniało jego dzieła od bardziej konwencjonalnych prac Riedla. Widać to choćby w ujęciu postaci św. Cecylii i króla Dawida w prospekcie organowym. Rzeźbiarz był świadom, że figury te będą niemal niewidoczne z dołu, ale wykonał je z wielkim pietyzmem i starannością.

- Realizm psychologiczny cechuje także inne rzeźby Webera w katedrze: św. Barbarę i św. Małgorzatę – piękne, zwiewne, wyidealizowane dziewczyny o rozwianych włosach – św. Marcina, który jednym zdecydowanym gestem ucina połę swego płaszcza, by go podarować żebrakowi, czy św. Jana Chrzciciela, półnagiego, chudego ascetę (1709-1710). W tamtych czasach większość rzeźbiarzy stosowała standard w przedstawianiu postaci kobiecych i męskich. – mówiła Ewa Grochowska.

- Na tej podstawie można także Weberowi przypisać dwie sceny zbiorowe (ok. 1703) – ukrzyżowanie i modlitwę Chrystusa na Górze Oliwnej. Świadczą o tym skomplikowane pozy, sposób przedstawienia fałdzistych strojów, zindywidualizowane twarze śpiących apostołów.

W następnych latach Weber dostawał coraz bardziej zróżnicowane zamówienia – najbardziej zaszczytnym był bez wątpienia projekt symbolicznego grobowca cesarskiego. Formy do pierników mogą w takim kontekście zaskakiwać, ale pierniki były w tamtych czasach towarem luksusowym, spożywanym w bogatych domach, zaś twórcom form stawiano wysokie wymagania artystyczne.

Wzrastający prestiż rzeźbiarza wyrażała liczba chrzcin i ślubów, na jakie zapraszano go w roli chrzestnego bądź świadka. W drugiej dekadzie XVIII wieku miał już zlecenia na terenie całego Dolnego Śląska, by wyliczyć choćby Dzierżoniów czy Cieplice. Wśród jego znamienitych mecenasów był Johann von Schaffgotsch, starosta generalny Śląska. Trafiały mu się zamówienia seryjne – wykonał na przykład 10 figur najpopularniejszego ówczesnego świętego dolnośląskiego, Jana Nepomucena. Zlecono mu też stworzenie słynnych rzeźb na świdnickim rynku.

W chwili powstawania rzeźby były polichromowane na biało – udając marmur, bądź na kolorowo – udając rzeczywistość.

Dziełem życia Webera była kaplica św. Czesława w kościele św. Dominika we Wrocławiu. W latach trzydziestych XVIII wieku pojawił się kryzys, spowodowany właściwie przez samych rzeźbiarzy, bowiem wykonując swe dzieła w coraz większej liczbie pobliskich kościołów systematycznie niszczyli własny rynek pracy i wreszcie zabrakło zleceń. Musieli zatem wyjeżdżać coraz dalej – tak czynił też Weber i jego synowie, z których jeden dotarł na Węgry. Sam Weber wykonał rzeźby dla kościoła św. Michała w Nowej Soli, a ostatnim dziełem jego życia był wystrój kościoła cystersów w Gościkowie-Paradyżu. Wracając stamtąd odwiedził syna w Nowym Miasteczku, gdzie zmarł i został pochowany.

W 2010 roku Muzeum Dawnego Kupiectwa planuje wystawę poświęconą rzeźbiarzowi.

Twoja reakcja na artykuł?

1
100%
Cieszy
0
0%
Hahaha
0
0%
Nudzi
0
0%
Smuci
0
0%
Złości
0
0%
Przeraża

Czytaj również

Dodaj komentarz

Zaloguj
0/1600

Czytaj również

Copyright © 2002-2024 Highlander's Group