Mieszkańcy dwóch sołectw, zrzeszeni wokół Klubu Starszaka, Stowarzyszenia Sztafeta Pokoleń i Otwarte Drzwi Boleścin zwiedzali już wspólnie Wojsławice, odkrywali tajemnice i ciekawe miejsca Świdnicy. Teraz przyszedł czas na wyjazd do Wrocławia, bowiem od przyszłego roku to właśnie Wrocław będzie Europejską Stolicą Kultury.
- Pierwszym punktem na mapie sobotniego wyjazdu była wizyta w Afrykarium we wrocławskim ZOO, gdzie uczestnicy mogli zobaczyć faunę i florę Czarnego Lądu. Największym przeżyciem był oczywiście spacer w tunelu (tzw. Kanale Mozambickim), gdzie przepływały tuż obok nas, za szybą: rekiny, płaszczki, żółwie i inne morskie stworzenia – mówi Anna Rusak z Klubu Starszaka w Grodziszczu.
Ogromne wrażenie na uczestnikach wyjazdu zrobiły także malowidła Jana Styki i Wojciecha Kossaka, przedstawiające zwycięską bitwę pod Racławicami wojsk powstańczych z udziałem słynnych kosynierów – pod wodzą generała Tadeusza Kościuszki z wojskami rosyjskimi z 4 kwietnia 1794. To pierwsze i jedyne zachowane do dziś polskie dzieło tego rodzaju.
Po krótkiej przerwie i posileniu się w centrum studenckiej dzielnicy Wrocławia, seniorzy przystąpili do zwiedzania miasta szlakiem krasnali. Odbyli spacer po rynku i śladem wysp, zawitali na plac Uniwersytecki i Ostrów Tumski, gdzie spotkali latarnika zapalającego gazowe latarnie Ostrowa Tumskiego. Spacer po moście zakochanych, romantyczny rejs parostatkiem żeglugi pasażerskiej po Odrze w towarzystwie sympatycznego przewodnika, a na koniec stadion miejski Wrocławia i przepięknie oświetlony nocą most Rędziński z pewnością na długo pozostanie w pamięci wielu uczestników wyjazdu.
- Nie sądziliśmy, że w ciągu jednego dnia uda nam się to wszystko zobaczyć, bowiem większość trasy pokonywaliśmy pieszo, aby podziwiać piękno i architekturę Wrocławia. Z niecierpliwością oczekujemy kolejnych atrakcji, spotkań i tak miłych chwil spędzonych w swoim gronie, jak podczas wyprawy do stolicy Dolnego Śląska – dodaje Halina Gomułka z Boleścina.
Mimo zmęczenia całodziennym pobytem w mieście oraz przejściem pewnie kilkunastu dobrych kilometrów w poszczególnych miejscach, nikt nie żałował udziału w wyjeździe. Przeciwnie, już rodzą się kolejne plany i pomysły na następne wspólne sąsiedzkie spotkania.