Kobieta miała założone konto na jednej z popularnych platform sprzedażowych, gdzie wystawiła na sprzedaż odzież, której już nie używała. Po pewnym czasie skontaktował się z nią inny użytkownik, który – za pośrednictwem tej samej platformy – poprosił ją o adres e-mail, prosząc jednocześnie o jego przesłanie w nietypowej formie, z pominięciem znaku „@”.
25-latka, nie podejrzewając niczego złego, przekazała dane. Wkrótce otrzymała wiadomość z linkiem, za pośrednictwem którego miała rzekomo otrzymać płatność. Po kliknięciu została przekierowana do fałszywej strony, gdzie podała dane swojej karty bankomatowej, kod zabezpieczający oraz numer telefonu.
Chwilę później zadzwoniła do niej kobieta, która podała się za pracownicę platformy sprzedażowej. Twierdziła, że kupująca zapłaciła za ubrania w innej walucie i konieczne jest zatwierdzenie zmian na koncie, aby bank mógł przekazać środki. 25-latka zaczęła otrzymywać powiadomienia z banku i – zgodnie z instrukcjami rozmówczyni – zatwierdzała kolejne operacje.
W momencie, gdy kobieta zorientowała się, że coś jest nie tak i poinformowała o tym rzekomą pracownicę platformy, ta przekonywała, że wszystko się wyjaśni, jeśli tylko zostanie zatwierdzona jeszcze jedna – ostatnia – transakcja. 25-latka, działając pod wpływem emocji, potwierdziła operację. Po chwili rozmowa została zakończona, a kobieta po zalogowaniu się do aplikacji bankowej odkryła, że została oszukana.