Środa, 24 kwietnia
Imieniny: Aleksego, Grzegorza
Czytających: 1537
Zalogowanych: 0
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

Strzegom: Kamieniarze narażają życie pracowników

Sobota, 15 stycznia 2011, 9:15
Aktualizacja: Niedziela, 16 stycznia 2011, 7:08
Autor: Karolina Osińska
Strzegom: Kamieniarze narażają życie pracowników
Zawód kamieniarza to nie tylko ogromny wysiłek fizyczny, ale też zajęcie mocno niebezpieczne.
Fot. Wiktor Bąkiewicz
Państwowa Inspekcja Pracy kontroluje strzegomskich kamieniarzy. Bardzo często każą oni pracować swoim pracownikom na maszynach bez atestów. Na takim urządzeniu, w dodatku najprawdopodobniej przerobionym na własną rękę przez szefów firmy, pracował dwudziestojednolatek, który zginął we wtorek, 11 stycznia.

Jak nam powiedziała Agata Kostyk-Lewandowska, rzecznik prasowy Okręgowego Inspektoratu Pracy we Wrocławiu, zakłady kamieniarskie bardzo często pracują na maszynach nie dopuszczonych do użytkowania, co zresztą potwierdził nam szef wałbrzyskiego oddziału Urzędu Dozoru Technicznego. - Średnio raz w tygodniu mamy zgłoszenie ze Strzegomia lub okolic o maszynach bez atestów - mówi Agata Kostyk-Lewandowska. - Stale tam prowadzimy kontrole i postępowania.

Na suwnicy bez atestu Urzędu Dozoru Technicznego pracował młody mężczyzna ze Strzegomia, który poniósł śmierć na miejscu. - Wygląda na to, że była to samodzielna przeróbka - mówi pracownica Państwowej Inspekcji Pracy.

Ogromny granitowy blok transportowany na urządzeniu uderzył dwudziestojednolatka i zmiażdżył mu czaszkę. Wezwano pogotowie, zakład – najprawdopodobniej na polecenie szefów – opustoszał. Gdy przyjechaliśmy na miejsce, była tu policja i prokurator. Dwóch pracowników pilnowało bramy. Właściciele nie chcieli z nami rozmawiać. - Co, sensacji szukacie? - zapytał nas jeden z mężczyzn.

Jeszcze tego samego dnia obu właścicieli aresztowano. Prokuratura już postawiła im zarzuty. Zostali zwolnieni z aresztu za poręczeniem majątkowym (po 10 tys. zł), obaj przyznali się do winy.

- Właściciele firmy otrzymali zarzuty niedopełnienia obowiązków w zakresie bezpieczeństwa i higieny pracy, skutkiem tego niedopełnienia było nieumyślne spowodowanie śmierci - mówi prokurator rejonowy Marek Rusin.

Pracownik pracujący na takim sprzęcie powinien być bezwzględnie przeszkolony z zasad bezpieczeństwa i higieny pracy. Powinien mieć uprawnienia wydane przez dozór techniczny. Maszyna powinna być sprawna i posiadać atest UDT. Tego wszystkiego zabrakło. Zlecając pracę na takim sprzęcie szefowie firmy narazili pracownika na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Grozi im do pięciu lat więzienia.

- Urządzenie jest teraz wyłączone z użytkowania - mówi prokurator Rusin. Prokuratura bada sprawę śmierci mężczyzny. To, czy przypadkiem inni pracownicy też nie powinni w ogóle wykonywać prac w tym zakładzie, bada PIP. Inspekcja sprawdza też urządzenia. - Ponieważ właściciele firmy zostali aresztowani, a prokuratura zabezpieczyła dokumenty, jeszcze nie sprawdziliśmy wszystkiego - mówi Agata Kostyk-Lewandowska. W najbliższych dniach inspektorzy spotkają się z prokuratorem.

Mężczyzna, który zginął tragicznie, pracował w zakładzie prawdopodobnie od trzech miesięcy. Czytelnicy naszego portalu w komentarzach piszą, że zatrudnianie pracowników na czarno i bez szkoleń, to powszechna praktyka w zakładach kamieniarskich. Jeden kamieniarzy powiedział nam, jak wygląda taki proceder.

- Wiadomo, że sam szef zakładu nie pociągnie, więc ma on na etacie jednego, dwóch pracowników i trzyma ich na najniższej krajowej, aż będą mieli prawo do zasiłku dla bezrobotnych - mówi nasz informator. - Wtedy ich zwalnia, oni idą na zasiłek, a innych zatrudnia na biało. A wszyscy ciągle u niego pracują. Mają zasiłek, to mają też ubezpieczenie zdrowotne. On formalnie płaci najniższą pensję, a resztę do ręki i dzięki temu odprowadza niewielkie składki. I tak w kółko: zwalnia, zatrudnia, zwalnia, zatrudnia.

Co na to prokuratura? - To już jest pole do popisu dla Państwowej Inspekcji Pracy - mówi prokurator rejonowy Marek Rusin. - My nie jesteśmy organem kontrolnym.

Inspekcja mówi, że kontroluje kamieniarzy na okrągło. Nakłada kary, albo kieruje wnioski do sądu. - My możemy nałożyć mandat od tysiąca do dwóch tysięcy złotych - mówi Agata Kostyk-Lewandowska. - W przypadku tak zwanej recydywy, czyli popełnienia tych samych zaniedbań w ciągu dwóch lat, możemy nałożyć mandat w wysokości do pięciu tysięcy złotych. Albo kierujemy sprawę do sądu, a on już może nałożyć karę do trzydziestu tysięcy złotych.

Okazuje się, że czasem właściciel zakładu płaci karę i... robi ciągle to samo. - Zdarza się, że mimo zakazu eksploatacji urządzenia pracodawcy użytkują je dalej - mówi rzeczniczka PIP.

Więcej na ten temat:
* Firma, w której doszło do tragedii zamknięta, właściciele w areszcie, środa, 12 stycznia, godz. 13.16,
* Śmiertelny wypadek w zakładzie kamieniarskim, wtorek, 11 stycznia, godz. 14.17.

Twoja reakcja na artykuł?

0
0%
Cieszy
0
0%
Hahaha
0
0%
Nudzi
1
100%
Smuci
0
0%
Złości
0
0%
Przeraża

Czytaj również

Komentarze (14)

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz

Zaloguj
0/1600

Czytaj również

Copyright © 2002-2024 Highlander's Group