Czwartek, 28 marca
Imieniny: Anieli, Jana
Czytających: 2122
Zalogowanych: 0
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

Miłochów/Świdnica: Szukają przyczyn tragedii – dwunastolatek zmarł po zadławieniu się

Sobota, 19 lutego 2011, 12:24
Aktualizacja: 21:23
Autor: KO
Miłochów/Świdnica: Szukają przyczyn tragedii – dwunastolatek zmarł po zadławieniu się
Fot. Wiktor Bąkiewicz
Rodzice dziecka, które po zadławieniu się bułką zmarło, zwrócili się o pomoc w wyjaśnieniu sprawy do świdnickiej prokuratury. Choć o życie dwunastoletniego chłopca z Miłochowa walczyli lekarze z pogotowia i ze szpitala, nie udało się zapobiec nieszczęściu.

Informację, że dwunastoletnie dziecko zmarło w ubiegłym tygodniu w karetce w drodze do szpitala podał jeden z lokalnych tygodników na swojej stronie internetowej w czwartek, 17 lutego. Dramatyczne wydarzenia miały miejsce w czwartek, 3 lutego. Świdnickie pogotowie wiozło zadławione dziecko do Latawca. - Pięćdziesiąt metrów przed szpitalem doszło do zatrzymania akcji serca, lekarz rozpoczął reanimację w karetce - relacjonuje nam doktor Zbigniew Kołodziejczyk, dyrektor Powiatowego Pogotowia Ratunkowego w Świdnicy. - W szpitalu kontynuowano reanimację, ale niestety chłopca nie udało się uratować. Za czas zgonu przyjęto moment odstąpienia od czynności ratunkowych, co stało się już w szpitalu.

Według karty z pogotowia pomoc została wezwana o godz. 20.14 w czwartek, 3 lutego. Karetka wracała właśnie z interwencji z udziałem pijanego mężczyzny (którego przekazano strażnikom miejskim). Gdy załoga była na pl. Grunwaldzkim, otrzymała polecenie wyjazdu do Miłochowa. Według słów osoby, która wezwała pogotowie, dwunastoletni chłopiec dusił się. Na miejscu karetka była o godz. 20.22. Okazało się, że dziecko zadławiło się kawałkiem bułki. Spory kęs, rozmoczony śliną, utknął w tchawicy. Zdecydowano o przewiezieniu chłopca do szpitala, lekarz pogotowia starał się udrożnić drogi oddechowe. - Tego rozmoczonego kęsa nie można było chwycić, jedyną szansą na uratowanie dziecka było zastosowanie bronchoskopu - mówi Zbigniew Kołodziejczyk. - Takie urządzenie nie jest na wyposażeniu karetek, zawiadomiliśmy szpital o tym, że będzie on potrzebny. Tam już czekał lekarz z bronchoskopem.

Bronchoskop to specjalistyczny przyrząd umożliwiający bezpośrednie oglądanie wnętrza tchawicy i oskrzeli. Nowoczesne bronchoskopy mają wbudowany układ optyczny oparty na światłowodach umożliwiający oglądanie wnętrza dróg oddechowych. Bronchoskop giętki kosztuje kilkanaście tysięcy euro, a sztywny: kilka tysięcy euro. - Taki sprzęt jest na wyposażeniu oddziałów intensywnej terapii i oddziałów chorób płuc - mówi doktor Kołodziejczyk.

Reanimacja nie przyniosła skutku. Dziecko zmarło. - Tak, z tego, co wiem, po zatrzymaniu krążenia w karetce podjęto czynności reanimacyjne, które były kontynuowane w szpitalu, ale pomimo dobrego natlenowania krwi, akcja reanimacyjna była nieskuteczna - potwierdza doktor Jacek Domejko, dyrektor Regionalnego Szpitala Specjalistycznego Latawiec w Świdnicy. - Wszystkie potrzebne czynności zostały wykonane.

W czwartek, 17 lutego, rodzice chłopca zgłosili się do Prokuratury Rejonowej w Świdnicy. - Jeszcze nie przyjęliśmy od nich zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa - mówi prokurator Beata Piekarska-Kaleta, zastępca prokuratora rejonowego. - Rodzice proszą o wyjaśnienie sprawy.

Prokuratura bada tragedię. - Sekcja zwłok dzieci do lat piętnastu jest wykonywana obligatoryjnie, w tym przypadku została też wykonana - mówi prokurator Piekarska-Kaleta. Śledczy mają więc dostęp do wszystkich danych, które pozwolą im na wyjaśnienie przyczyn dramatu.

Twoja reakcja na artykuł?

0
0%
Cieszy
0
0%
Hahaha
0
0%
Nudzi
0
0%
Smuci
0
0%
Złości
0
0%
Przeraża

Czytaj również

Komentarze (32)

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz

Zaloguj
0/1600

Czytaj również

Copyright © 2002-2024 Highlander's Group