Z powodu zanieczyszczenia powietrza na Dolnym Śląsku w 2015 r. zmarło przedwcześnie ok. 3 tys. osób. Około 2 tys. dorosłych zachorowało na przewlekłe zapalenie oskrzeli, a wśród dzieci choroba ta pojawiła się aż 12 tys. razy. Zwolnienia chorobowe z powodu chorób wywołanych smogiem zmusiły Dolnoślązaków wzięcia do 1 mln 200 tys. dni wolnych od pracy.
Zarząd województwa dolnośląskiego zdecydował więc pójść w ślady Małopolski i od stycznia przygotowuje projekt uchwały antysmogowej. Dla Wrocławia i dolnośląskich miejscowości uzdrowiskowych jest on dość radykalny: od 2024 r. nie będzie można palić tu węglem ani drewnem w kominkach. Dla reszty województwa zapisy mają być łagodniejsze. Można tam będzie palić węglem, ale tylko w nowoczesnych kotłach (tzw. piątej klasy).
Uchwała ma być wprowadzona w ostatnim kwartale 2017 r. Wcześniej projekt zostanie poddany konsultacjom społecznym i głosowaniu w Sejmiku Województwa Dolnośląskiego. Samorządowcy chcą do tego czasu przeprowadzić analizy eksperckie, oszacować skutki ekologiczne i ekonomiczne wprowadzenia nowego prawa i dopasowanie go do potrzeb poszczególnych powiatów i gmin. Zaznaczają jednak, że bez współpracy z rządem i mądrej kampanii edukacyjnej, uchwała nie przyniesie oczekiwanych rezultatów.
Działania Dolnego Śląska zostały uruchomione w następstwie styczniowych wydarzeń. Najpierw radni małopolscy przegłosowali pierwszą w kraju uchwałę antysmogową. Potem w Warszawie zorganizowano antysmogowy protest, uruchomiono też zbieranie podpisów pod petycją za wprowadzeniem podobnych regulacji prawnych, jak w Krakowie. Obecnie projekty uchwały antysmogowej powstają już na terenie województwa śląskiego, mazowieckiego wielkopolskiego, łódzkiego i opolskiego.
- Małopolska uchwała antysmogowa jest zgodna z postulatami kampanii „Nie Rób Dymu”, promującej ekologiczne sposoby ogrzewania domu i potępiającej palenie śmieciami. Apelujemy jednak do samorządowców, by pracując nad nowymi normami pamiętali, że całkowity zakaz palenia drewnem jest zbyt radyklanym rozwiązaniem. Od początku byliśmy za tym, by wprowadzać regulacje prawne, dotyczące palenia w piecach i kominkach, zamiast forsowania surowych zakazów. Aby ograniczyć smog, trzeba unormować rynek – mówi Marcin Brysiak, rzecznik kampanii „Nie Rób Dymu”.
Właśnie o tym przedstawiciele akcji „Nie Rób Dymu” dyskutowali jesienią podczas otwartych konsultacji społecznych Urzędu Marszałkowskiego Województwa Małopolskiego.
- Cieszy nas przepis o zakazie używania drewna o wilgotności powyżej 20 proc., bo tylko takie gwarantuje podczas spalania ograniczenie niskiej emisji do minimum. Całkowity zakaz używania drewna nie jest naszym zdaniem konieczny i miejmy nadzieję, że nie będzie wprowadzany w kolejnych miastach – dodaje rzecznik kampanii.
Suchego drewna warto używać także ze względów ekonomicznych. Z badań przeprowadzonych w ramach kampanii „Nie Rób Dymu” wynika, że daje ono o 100 proc. więcej ciepła. Przy wilgotności 20 proc. są to 4 kWh na kg, a przy 50 proc. – już 2 kWh na kg. Ważne jest też ułożenie odpowiednie ułożenie drewna w kominku, tak, by między jego kawałkami była przestrzeń, i rozpalanie go od góry.
Przedstawiciele kampanii „Nie Rób Dymu” podkreślają również, że oprócz regulacji prawnych ważna w tym kontekście edukacja ekologiczna dzieci i młodzieży. W Polsce brakuje bowiem programów dla najmłodszych, które uczyłyby ich dbania o czyste powietrze. Powinny być one finansowane z funduszy urzędów marszałkowskich oraz Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.