Najpierw byliśmy u prezydenta miasta, ponieważ była z nami delegacja z powiatu wrocławskiego, który współpracuje z rejonem Żytomierskim. Następnie udaliśmy się do Sióstr Anielanek i po bardzo miłym i gościnnym przyjęciu, zmęczeni podróżą poszliśmy spać.
Następne dni, to "rajd" po polskich cmentarzach. Są większe i mniejsze. Bardziej zadbane, niektóre mniej, a inne prawie w ogóle. Jednak każdy z nich to swojego rodzaju perła. Pomimo, że tereny Żytomierza już od ponad 200 lat nie są na terenie Polski, to jest tam mnóstwo śladów polskości, a ponadto jest to największe skupisko Polaków na Ukrainie. Rozpaliliśmy tysiące polskich zniczy, co wprawiało w podziw i zadumę Ukraińców, u których taki zwyczaj nie jest znany, a może tylko zachowany. Cudownie prezentował się cmentarz, na którym znicze zapaliliśmy w nocy. Jednak chyba najważniejszym elementem tej wyprawy było spotkanie się z Polakami, którzy tam są i o te mogiły dbają. Niestety - wiele z nich jest w tragicznym stanie. Widząc zniszczone polskie groby, popisane sprayem, idąc przez cmentarz i potykając się o butelki po alkoholu człowieka nachodzą dziwne myśli.
Jednak warto było na samą tą wyprawę jechać chociażby, żeby zobaczyć radość Polaków na nasz widok. Usłyszeć polską mowę, zobaczyć ich patriotyzm i religijność - to na zawsze zostaje w pamięci.
Najbardziej wzruszającym momentem podczas całej wyprawy było spotkanie z panią Anastazją, 96-cio letnią Polką, która już od 67 lat zajmuje się polskim cmentarzem w swojej wiosce. Dla niej spotkanie z nami też było wyjątkowe, ponieważ doręczyliśmy jej długo wyczekiwaną Kartę Polaka.
Co prawda czasu na zwiedzanie nie mieliśmy, ale odwiedziliśmy wiele fascynujących miejsc: Żytomierz, Kołomyje, Monasterzysko, Berdyczów ale i Kamieniec Podolski - słynną polską twierdzę.
Za całą wyprawę, ale i za 20-sto letni trud włożony w ratowanie polskości na wschodzie dziękować należy pani redaktor Grażynie Orłowskiej - Sondej. Kto nie widział, ten nigdy nie oceni, ile pracy wkłada ona w to, co robi. Jest idealną osobą na tym miejscu.
Emocje, które przeżywa się na takiej eskapadzie zostają na całe życie. To prawdziwa, bo trudna lekcja patriotyzmu.
ZHP Chorągiew Dolnośląska Hufiec Świdnica